Ciepły i zapraszająca mieszanka szałwii i czystego, świeżego aromatu soli morskiej.. jak odprężający spacer wzdłuż brzegu morza.


Riviera Escape Collection

NUTY ZAPACHOWE

Nie jestem zadowolona z tego zapachu, po prostu nie jest on w moim guście :)

Liczyłam na zapach szałwii tej prawdziwej z Yankee, którą na marginesie uwielbiam. Niestety w tym zapachu raczej jej nie wyczujemy, chyba, że gdzieś bardzo daleko w tle. Na pierwszym planie jest ta sól morska i widzę jeszcze w nutach bergamotkę więc być może to te dwie nuty tworzą ten zapach.
Zapach przypomina mi trochę kosmetyki z Avon z serii Planet Spa :p

Co do mocy to miałam sampler, który pokroiłam na 4 kawałki. Taki spory kawałeczek było czuć naprawdę dobrze, trochę jestem zdziwiona, bo wiele osób bardzo delikatnie wyczuwa wosk, jednak dla mnie to mocarz.

Intensywny, świeży, trochę męski zapach. Ja czuję właśnie bergamotkę i sól morską, delikatnie wyczuwam też szałwię i lawendę, tej szałwii mogłoby być więcej. Nie jest to zapach, który jakoś szczególnie zapamiętam, ale spodobał mi się i z przyjemnością zużyję wosk do końca.

Na sucho wosk pachnie bardzo mocno i bardzo męsko. Po rozpaleniu moc daje czadu. Nie będę ukrywać, że jest to propozycja dla mnie na duży słój.
Po dobrym podgrzaniu otulają mnie ciepłe nuty piżma i soli morskiej.
Zapach jest bardzo spójny, klarowny, pełen obietnicy.
Zapach wakacji i dobrej zabawy.
Zapach pełen najlepszych wspomnień.
Producent obiecuje w nim nuty szałwii, ja szczerze mówiąc, jej nie wyczułam, mimo, że by mi w niczym nie przeszkadzała. Jest jakieś słodkie podbicie kwiatowe, ale nie jest natrętne.
Całość dla mnie bardzo pozytywna i do powtórzenia.

Duża świeca jest bardzo słabo wyczuwalna. Co do zapachu to jest on przyjemny, można rzec : chłodny i rześki. Na pewno nie ma tu typowego zapachu szałwii, przynajmniej tej, którą znam ja )wtedy zapach byłby nie do zniesienia). Nie jest to jednak zapach do powtórzenia ze względu na znikomą moc, która niestety charakteryzuje nowsze kolekcje Yankee.