Nature's Paintbrush.... błeeeee!
Offline
Carmell napisał:
Selket napisał:
Dla mnie najgorszy zapach w wosku to był grapevine&oak, okropny cała paczka wosków nim mówiąc brzydko - śmierdziała.
Uwielbiam grapevine&oak pachnie cukierkami ;]
Natomiast totalny niewypał jak na razie to:
pink sands
midsummer's night
river valley
fireside treats
hmm... teraz żałuję, że oddałam wosk, bo może trzeba było dać mu kolejną szansę?
Zamiast zapachu cukierków cały czas czułam taką drażniącą, gorzką nutę. I był strasznie intensywny, wszystkie woski z paczki mi zapachnił
Offline
Selket napisał:
Carmell napisał:
Selket napisał:
Dla mnie najgorszy zapach w wosku to był grapevine&oak, okropny cała paczka wosków nim mówiąc brzydko - śmierdziała.
Uwielbiam grapevine&oak pachnie cukierkami ;]
Natomiast totalny niewypał jak na razie to:
pink sands
midsummer's night
river valley
fireside treatshmm... teraz żałuję, że oddałam wosk, bo może trzeba było dać mu kolejną szansę?
Zamiast zapachu cukierków cały czas czułam taką drażniącą, gorzką nutę. I był strasznie intensywny, wszystkie woski z paczki mi zapachnił
Może to właśnie wina wosku i intensywności zapachu, ja na początku kupiłam sobie sampler, zapach delikatny słodki, później zainwestowałam w dużą świece.
Wiadomo każdy inaczej interpretuje dany zapach. Ogólnie to uwielbiam zapach winogrono, wino mi kojarzy się to z Francją ;]
Ostatnio edytowany przez Carmell (2013-11-03 22:23:37)
Offline
tea light
To ja dorzucę mój najświeższy nabytek: Apple & Pine Needles (średni słój, żeby nie było za tanio!). Nie dam rady do ponownie odpalić, za nic na świecie.
Poza tym November Rain, Season of Peace i Cranberry Ice. Największym "hitem" w moim domu był za to Caramel Pecan Pie. Jak się wosk już zaczął topić i rozwinął aromat, mój mąż wpadł do mnie (byłam wtedy w łazience) i ryczy: coś się pali w kuchni! jakiś plastik chyba, bo tak starsznie śmierdzi!
Ostatnio edytowany przez Pani Skeffington (2013-11-04 14:02:13)
Offline
Pani Skeffington napisał:
To ja dorzucę mój najświeższy nabytek: Apple & Pine Needles (średni słój, żeby nie było za tanio!). Nie dam rady do ponownie odpalić, za nic na świecie.
Poza tym November Rain, Season of Peace i Cranberry Ice. Największym "hitem" w moim domu był za to Caramel Pecan Pie. Jak się wosk już zaczął topić i rozwinął aromat, mój mąż wpadł do mnie (byłam wtedy w łazience) i ryczy: coś się pali w kuchni! jakiś plastik chyba, bo tak starsznie śmierdzi!
HAHAHAHAHA padłam :DDD
Offline
VIP
Mój najgorszy zakup to Home Sweet Home - bardzo mocny, migrenowy cynamon. No masakra...
Numer dwa to Midsummers Night - długo koło niego chodziłam, nie byłam przekonana i w końcu nie wiem czemu go wzięłam. Bardzo mocna woda kolońska.
Numer trzy to Tourquise Sky. W domu niezbyt mi się podobał, ale o dziwo po odpaleniu w pracy jest całkiem znośny. Choć na pewno go więcej nie kupię.
Offline
Mam takie same typy - Home Sweet Home - paskudztwo wyrzuciłam, Midsummers Night nawet nie kupowałam po powąchaniu, a Tourquise Sky po 15 minutach w kominku wyłączyłam, kominek na zewnątrz byle poza dom, okna szeroko otwarte !
Offline
hasi napisał:
Mam wosk Home sweet home i po Waszych opiniach to aż się boję go odpalić, przez folię już dziad mocno daje.
No daje, daje - bardzo podobnie jest z Vanilla chai - nie do zniesienia - pozostała część wosku po rozpaleniu leży szczelnie owinięta w dwie torebki strunowe i tylką ją czuć jak sie otwiera szufladę. Chyba dam teściowej do szfy - zeby to jej zasmradzało, a nie mnie.
Offline
Moim dotychczasowym zakupowym niewypałem wśród YC jest wosk Sweet Strawberry choć jeszcze go nie otworzyłam i nie przetestowałam w kominku. Po prostu nie ciągnie mnie do odpalania "sztucznego" zapachu truskawek...
Kolejnym zapachem jakiego również raczej nie kupię ponownie jest Salted Caramel - niby coś w sobie ma, ale... 1 wosk mi wystarczy ;p
Offline
Kolejne na mojej liście najgorszych: Salted Caramel i Garden Hideaway.
O ile ten ostatni po pierwszym rzucie zapachowym stał się w miarę znośny, to SC strasznie drażniący jest.
Offline